« Główna | Marketing polityczny à la SLD » | "Kompromitacja" i kompromitacja » | Jak to było z tą weryfikacją esbeków? » | Czy z przeciwnikami IV RP warto rozmawiać? » | Kręgosłup Leszka Balcerowicza » | Panie Ziemkiewicz, wykorzystują Pana » | Paradoks nagiego karła czyli jak niszczona jest wo... » | "Wybiórcza" ekologia » | Ciekawie o Graczyku » | Lista donosów na Polskę » 

2006/09/07 

Smutny los konserwy

Parę dni temu wrzuciłem tutaj parodię plakatów SLD. Niby nic, godzina pracy, a efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Mam na myśli efekty w postaci popularności, która była wyższa niż w przypadku jakiegokolwiek wcześniejszego wpisu.

Powyższe spostrzeżenie skłoniło mnie do refleksji natury politycznej. Wydaje mi się, ze orędownicy IV RP (do których i ja się zaliczam) mają do pokonania znacznie groźniejszego przeciwnika niż wcześniej mi się to wydawało. Dotychczas myślałem, że podstawowi przeciwnicy IV RP to salon, esbecy, malwersanci i pożyteczni idioci. W rzeczywistości sytuacja zwolenników IV RP jest znacznie gorsza. Mamy przeciwko sobie nie tylko wymienione wyżej środowiska ale przede wszystkim kulturę masową. I to jest prawdziwy klops.

Kultura masowa ma to do siebie, że z założenia jest komercyjna. Jeśli ma odnieść sukces komercyjny, to musi trafiać w gusty mas. Jeśli ma trafiać w gusty mas, to musi sprzyjać przede wszystkim najniższym instynktom ponieważ tylko one są wspólne dla wszystkich ludzi. To oznacza, że podstawowym składnikiem kultury masowej będą seks, przemoc, chamskie poczucie humoru i schlebianie głupocie odbiorcy. Słowem wszystko to, co jest łatwe w konsumpcji i daje zadowolenie prostakowi. Jeśli kultura ta ma być spójna pod względem ideologicznym (to znaczy, jeśli ma sama sobie nie przeczyć) to musi być liberalna. Bo tylko w liberalizmie da się uzasadnić dopuszczalność przekazów nasyconych wymienionymi składnikami.

Innymi słowy kultura masowa musi nieść oprócz swej treści podstawowej również przekaz ideologiczny mówiący "wszystko wolno". Kto jest innego zdania, ten jest faszystą (i bezczelnie psuje nam biznes).

Konkluzja jest pesymistyczna. Możemy wygrać z Wyborczą ale na pewno nie wygramy z kulturą masową. Co więcej, kultury masowej nie da się "przerobić" na wersję konserwatywną bo wtedy stanie się wewnętrznie sprzeczna. Możemy próbować wykorzystywać kulturę masową do naszych celów (patrz: plakaty SLD) ale możliwości takiego działania są ograniczone bo nasze idee po prostu do niej nie pasują.

Czyli, jeśli dobrze rozumiem, masy (zwane też ciemnym ludem) pragną kultury masowej czyli takiej, która zawiera, cytuje autora: "seks, przemoc, chamskie poczucie humoru i schlebianie głupocie odbiorcy".

Zatem pragną tego, co nie mieści się w kanonie wartości konserwatywnych (zwłaszcza seks). Wnioskuje zatem, że masy nie są konserwatywne. Czy mylę się?

Wrogiem IV RP nie są mass media lecz masy. To jakie są mass-media jest pochodną tego kim są odbiorcy.
Chyba, że mass-media są na usługach układu i mają za zadanie urabiać masy. Odciągać je od wartości konserwatywnych.

Zatem przed zwolennikami IV RP leży trudne zadanie. Muszę zmienić upodobania mas. Wskazać co masy mają myśleć, czytać, słuchać, oglądać, wyznawać. Zmusić (zapewne siłą) ale i kontrolować jak czujny pasterz strzeżący bydło.

Trudne ale nie awykonalne. Dwa razy się udało. Raz bolszewikom, drugi raz narodowym socjalistom.

Bardzo, bardzo błędne założenie. Kultura masowa i kultura koturnowa ma się tak do sporu "liberalizm vs. konserwatyzm" bądź "III RP vs. IV RP" jak pięść do nosa. Za PRL nie było ani liberalizmu ani konserwatyzmu - a jak było z kulturą, dobrze wiemy (sterowana, jak wszystko).

Poza tym nie podoba mi się budowanie paraleli pomiędzy konserwatyzmem a IV RP. Konserwatysta zakłada ewolucję systemu, zaś budowanie IV RP przypomina rewolucję (bo nawet nie kontrrewolucję). Konserwatysta ceni umiar, którego obecnej władzy brak. Konserwatysta przyklaśnie łagodzeniu waśni i prowadzeniu nieco "wycofanej" polityki, a tego też teraz nie mamy.

Pod tym względem kontrrewolucyjny to był chyba rząd JK Bieleckiego, troszkę Mazowieckiego. A reszta to miazga.

Pozwolę sobie nie zgodzić z dwoma punktami:
Kultura masowa ma to do siebie, że z założenia jest komercyjna.

Komercyjna jako "przynosząca zysk"? Nieprawda, istnieją przejawy kultury masowej całkowicie tworzonej bez chęci zysku. Zachodzi raczej odwrotna korelacja - chcąc tworzyć coś komercyjnego (co ma przynieść zyski) - nastawiamy się na tworzenie kultury dla masowego odbiorcy!

...i następnie
To oznacza, że podstawowym składnikiem kultury masowej będą seks, przemoc, chamskie poczucie humoru i schlebianie głupocie odbiorcy.
Tutaj też się nie zgodzę! Takie spojrzenie na masę ludzką jest typowe dla tzw polskiej prawicy - zakłada się że większość jest za głupia by samodzielnie o sobie decydować. Czyli najlepiej wszystkich trzymać w ciemnocie i pogardzać ciemnym ludem (cyniczne podejście a la Jacek Kurski). Na szczęście tak nie jest - masowy odbiorca jest odbiorcą o przeciętnej inteligencji a nie o najniższej możliwej! Istnieją przejawy kultury masowej które celują w wysublimowane gusta estetyczne i artystyczne - znów nie mylmy masowości z chłamowatością. Myślę, że otaczasz się nimi na codzień.

Twoich wywodów i "ideologicznym przekazie sztuki" nie komentuję bo chyba (mam nadzieję), parodiowałeś w tym miejscu dzieła Lenina, prawda?

PS. Do przemyślenia: czy np. ludowa obyczajowość religijna nie jest przejawem masowej kultury? Czy elitarnej?

hubert said:
"Takie spojrzenie na masę ludzką jest typowe dla tzw polskiej prawicy - zakłada się że większość jest za głupia by samodzielnie o sobie decydować."

Mysle, ze statystycznie rzecz biorac jest bardzo malo ludzi mądrych, duzo przecietnych, malo glupich (rozklad normalny). Kazdy powinien sam o sobie decydowac, co nie znaczy, ze musze akceptowac wybory ludzi glupich.

Czyli najlepiej wszystkich trzymać w ciemnocie i pogardzać ciemnym ludem

Wręcz odwrotnie. Trzeba pokazywac inne drogi. Moze z nich skorzystaja. Ale kultura masowa rzadko je pokazuje. W 99,9% przypadkow idzie na latwizne podlizywania sie najnizszym gustom. Zaprzeczysz?

Na szczęście tak nie jest - masowy odbiorca jest odbiorcą o przeciętnej inteligencji a nie o najniższej możliwej!

Zgadza sie. Patrz powyzej. Tylko, ze czlowiek inteligentny moze (z bolem bo z bólem) korzystac z oferty dla "nizszych przecietnych" ale odwrotnie taka zaleznosc nie zachodzi. Dlatego trzeba sprzyjac tym nizszym.

Istnieją przejawy kultury masowej które celują w wysublimowane gusta estetyczne i artystyczne - znów nie mylmy masowości z chłamowatością.

Proszę o przykłady. Chyba inaczej definiujemy kulturę masową.

Twoich wywodów i "ideologicznym przekazie sztuki" nie komentuję bo chyba (mam nadzieję), parodiowałeś w tym miejscu dzieła Lenina, prawda?

Nie znam tak dobrze dziel Lenina :) ale bywam od lat w galeriach i widze jaka kariere w pewnym momencie zaczely robic np. rzeczy "gender". To nie jest ideologia w sztuce? Zresztą to dotyczy nie tylko sztuki masowej. Czemu miały służyć portrety władców pędzli najlepszych mistrzów? Tylko przyjemności estetycznej? Nie sądzę.

PS. Do przemyślenia: czy np. ludowa obyczajowość religijna nie jest przejawem masowej kultury? Czy elitarnej?

Zastanawialem sie nad tym. Podstawowa roznica polega na tym, ze obyczajowosc religijna nie sluzy rozrywce i przyjemnosci (przynajmniej w zalozeniu). Ale ja słabo znam obyczajowosc religijna wiec trudno mi sie wypowiadac.

Dzieki za ciekawy wpis.

fraglesi said...
"Zatem pragną tego, co nie mieści się w kanonie wartości konserwatywnych (zwłaszcza seks). Wnioskuje zatem, że masy nie są konserwatywne. Czy mylę się?"

Gdybym byl zlosliwy to bym napisal, ze seks to nie jest wartosc tylko dzialanie a poza tym nie widze sprzecznosci miedzy seksem samym w sobie a konserwatyzmem. Jest natomiast sprzecznosc miedzy publicznym epatowaniem seksem a konserwatyzmem.

Ale zostawmy seks na boku i przejdzmy do meritum.

Mysle, ze masy chca latwej rozrywki. Ale mass media dostarczaja tej rozrywki razem z pewna ideologia. Wiec w jakims sensie urabiaja masy. Ale to nie znaczy, ze sa na uslugach ukladu. To sie po prostu oplaca przedsiebiorcom w tej branzy wiec to robia.

Zatem przed zwolennikami IV RP leży trudne zadanie. Muszę zmienić upodobania mas. Wskazać co masy mają myśleć, czytać, słuchać, oglądać, wyznawać. Zmusić (zapewne siłą) ale i kontrolować jak czujny pasterz strzeżący bydło.

Skądże znowu. Nie zamierzamy wydawać drugiej Gazety Wyborczej :)

Dlaczego zakladasz, ze ja chce ludziom cos wmusic sila? Ja chce tylko pokazac, ze kultura masowa razem z szajsem, ktory oferuje przekazuje rownoczesnie pewna ideologie. Poniewaz robi to niejako "przy okazji" to dla wielu jest to niewidoczne.

BTW: piszac w swoim blogu o moich plakatach SLD nazwaliscie mnie "czarnym". Spiesze doniesc, ze nie mam nic wspolnego z zadnym kosciolem. Bo chyba nie sugerujecie, ze jestem górnikiem?

Olgierd said...
"Za PRL nie było ani liberalizmu ani konserwatyzmu - a jak było z kulturą, dobrze wiemy (sterowana, jak wszystko)."

Niestety nie rozumiem tego argumentu. Przeciez z tego co napisalem nie wynika, ze sterowana kultura jest mozliwa tylko w liberalizmie.

Konserwatysta ceni umiar, którego obecnej władzy brak. Konserwatysta przyklaśnie łagodzeniu waśni i prowadzeniu nieco "wycofanej" polityki, a tego też teraz nie mamy.

Zgoda. Tylko, ze umiar i wycofanie w pewnych sytuacjach (np. gdy kradną Ci samochód spod okna) to moim zdaniem nie jest najlepszy pomysł.

Dzięki za odpowiedź... Kilka jeszcze uwaga do niej.
Co do rozkładu statystycznego: właśnie o to mi chodzi: kompletne matoły są w mniejszości! :-)

Wręcz odwrotnie. Trzeba pokazywac inne drogi. Moze z nich skorzystaja. Ale kultura masowa rzadko je pokazuje. W 99,9% przypadkow idzie na latwizne podlizywania sie najnizszym gustom. Zaprzeczysz?

Wiesz co, chyba zaprzeczę! Ja mam wrażenie że najbardziej prymitywne książki, filmy, seriale są właśnie strasznie moralizatorskie - wychodzą z nich morały typu "kochaj swój kraj, a nie x-ów ", "nie chodź po lesie zamieszkałym przez zombiaków", "nie zdradzaj żony bo się wyda", i z drugiej strony np. "x-y to też ludzie" etc. Prawdziwe, ale banalne.

Proszę o przykłady. Chyba inaczej definiujemy kulturę masową.

Przykład pierwszy z brzegu: każdy film dla masowego odbiorcy (miliony ludzi!), który był równocześnie sukcesem artystycznym. Ot, "Ojciec chrzestny", "Obcy", "Władca pierścieni", "Szeregowiec Ryan". Do wyboru, do koloru.


Nie znam tak dobrze dziel Lenina :) ale bywam od lat w galeriach i widze jaka kariere w pewnym momencie zaczely robic np. rzeczy "gender". To nie jest ideologia w sztuce?

Tutaj masz rację, nie pomyślałem o tym. Faktycznie jest to przykład bardzo łopatologicznej "sztuki dla ideologii". Zgadzam się w 100%.

Zastanawialem sie nad tym. Podstawowa roznica polega na tym, ze obyczajowosc religijna nie sluzy rozrywce i przyjemnosci (przynajmniej w zalozeniu).

Mi się wydaje że rola kultury to nie tylko rozrywka ale również (jak sam wspomniałeś) edukacja, tworzenie tożsamości (społecznej lub indywidualnej), komunikacja etc. Tak samo kultura religijna, jej celem jest (w założeniu przynajmniej) rozwój duchowy. Jest kulturą? Jest. Jest masową? Też jest.

Fraglesi napisał:

"To jakie są mass-media jest pochodną tego kim są odbiorcy. Chyba, że mass-media są na usługach układu i mają za zadanie urabiać masy".

Pochodną tego kim są głosujący (obywatele), jest wybrany rząd/prezydent - o ile nie było fałszestw wyborczych.

To jakie są mass-media nie jest pochodną tego, kim są odbiorcy. Media kształtują rzeczywistość, naciągając ją tym samym dla "swojej słusznej" ideologii - stąd wybiórczość, przejaskrawianie czy nawet kłamstwo.

Gdy przyjedzie do nas Niemiec, da 10mln Euro i rozkręci swoją gazetę (np. szmatławiec ukazujący się codziennie) to nie oznacza, że ta gazeta będzie taka, jacy są obywatele czy jej czytelnicy. Media nie będą (nie są) w tym przypadku pochodną swoich odbiorców - wręcz przeciwnie, one starają narzucić innym swój punkt widzenia.

Jest więc dokładnie tak jak opisałeś, tylko że na odwrót.

Problem w tym, że gdy ktoś teraz próbuje zmienić tą sytuację (czyli wprowadzić odpowiedzialność za słowo) porównywany jest właśnie do Stalina, Lenina czy innych morderców, którzy przy okazji zakładali klin mediom. A kto dokonuje tych porównań? Dziennikarze, którzy mają przy tym czelność twierdzić, że "w Polsce nie ma już wolnych mediów". Jest to już bardzo posunięta choroba tych dziennikarzy, która niestety przez tyle lat bombardowania przeszła też na wielu czytelników. Taki czytelnik kupuje gazetę, czyta w niej codziennie, że Kaczki są be, po czym powtarza, że w Polsce nie ma wolnej prasy - bo przeczytał w gazecie, że nie ma.

Wiesz co, chyba zaprzeczę! Ja mam wrażenie że najbardziej prymitywne książki, filmy, seriale są właśnie strasznie moralizatorskie - wychodzą z nich morały typu "kochaj swój kraj, a nie x-ów ", "nie chodź po lesie zamieszkałym przez zombiaków", "nie zdradzaj żony bo się wyda", i z drugiej strony np. "x-y to też ludzie" etc. Prawdziwe, ale banalne.

Cholera, nie czytam aż tak prymitywnych książek :) Ale coś jest w tym co piszesz. Tylko czy da się jakoś zmierzyć, które są najbardziej prymitywne? I czy przypadkiem ten morał nie jest tylko alibii dla 300 stron masakry piłą mechaniczną? Nie wiem. Muszę się zastanowić.

Przykład pierwszy z brzegu: każdy film dla masowego odbiorcy (miliony ludzi!), który był równocześnie sukcesem artystycznym. Ot, "Ojciec chrzestny", "Obcy", "Władca pierścieni", "Szeregowiec Ryan". Do wyboru, do koloru.

Dobra, ale czy to nie są "wypadki przy pracy"? I jaki stanowią procent całej kultury masowej?

Właśnie zajrzałem do Wikipedii i znalazłem:

"Cechą charakterystyczna kultury masowej jest standaryzacja treści przekazywanych przez mass media, których zrozumienie na ogół nie wymaga zbytniego wysiłku intelektualnego." [podkr. moje]

Oczywiście, Wikipedia to żaden autorytet ale chyba diabeł tkwi w tym "na ogół."

Tak samo kultura religijna, jej celem jest (w założeniu przynajmniej) rozwój duchowy. Jest kulturą? Jest. Jest masową? Też jest.

Jak już pisałem nie znam tematu więc zgadzam się, że jest to kultura masowa. Ale jednak istotnie inna od tych prostackich książek. Może dlatego, że ludzie nadają jej metafizyczne znaczenie? Poza tym ni e zgodzę się, że kultura masowa (w najpopularniejszym wydaniu) stawia sobie za cel coś więcej niż rozrywkę.

Anonymous said...
"Taki czytelnik kupuje gazetę, czyta w niej codziennie, że Kaczki są be, po czym powtarza, że w Polsce nie ma wolnej prasy - bo przeczytał w gazecie, że nie ma."

Dobre!

> W rzeczywistości sytuacja
> zwolenników IV RP jest
> znacznie gorsza.

Nom, straszna sytuacja. Okropna.

Muszą często updatować bloga, ob inaczej ogladalnośc im drastycznie spada. - Miałeś długą przerwę, ale szczęścliwie wróciłeś - chyba na 5W było, że blog nieupdatowany często błyskawicznie traci impet i wejścia.

Natomiast wyznaczania walki o gust masowy... hm, pudło, moim zdaniem.

Co do przywództwa - patrz nauki Gramsciego - przywodzić, to znaczy kontrola elit, doły się urobi. (BTW, to leitmotiv postępowania środowiska GW)


Dopóki nie będzie można obejrzeć Faktów i Informacji nie złośzcząc się na gęste manipulacje i ciągłą nagonkę, dopóty będzie walka trwać.


A konserwatyzm dla mass... W Polsce masy miejszkają na wsi. One są konserwatywne. A mainstream w TV... Hm, przyjdzie kontr-kontrkulturalna rewolucja - anty-woodstock, powrót do korzeni, i zmyje obecnych proroków do rynsztoka.

az said...
Hm, przyjdzie kontr-kontrkulturalna rewolucja - anty-woodstock, powrót do korzeni, i zmyje obecnych proroków do rynsztoka.

Po pierwsze, skąd pewność, że przyjdzie?
Po drugie, co to znaczy "przyjdzie"? Jeśli to ma być idea, która trafi do mas to błyskawicznie zostanie wchłonięta przez machinę show businessu i przerobiona na postać "Monika Brodka opowiada w najnowszej Gali o sukience, w któej poszła do komunii św." A w tle reklama "najskromniejsze sukienki komunijne kupisz w firmie..."

> Po pierwsze, skąd pewność, że
> przyjdzie? Po drugie, co to
> znaczy "przyjdzie"?

Nieubłagane prawa historii - rewolucja, kontrrewolucja, w nieustannym ciągu. Fukuyamowski "Koniec Historii" nie nastąpił. Nawet sam autor tej tezy zweryfiukowłą swoje sądy. Ale przez "przyjdzie" możemy rozumieć zupełnie co innego.

Dla przykładu: Rzym, Imperium Wielkie, zostało zniczszone przez niecywilizowanych wandali. Złupione. Upadło. Po częscie skutkiem postępującej degradacji wewnętrznej wśród elit, wśród obywateli.

Potomkowie tych wandali, ludzy Francji, Niemiec, Poslki, Europy uważają się za... potomków wysoko-kulturalnych Rzymian, a nie za potomków grabieżców.

A to dlatego, że tamci wchłonęli ich cywilizację (po części zasługa w tym religii).


No to teraz, cóż będzie w Europie, jak muzułmańska fala, wytrzebiwszy nas do cna, w końcu przyjmie Europejskie życie? Wygodę, zabezpieczenia? Kalifat Niemiecki, Kalifat Francuski, Kalifat Norweski[1] już są. Oto idzie nowa fala. Determinowana biologią - rodowite francuski mają rocznie 250 tys. skrobanek, napływeowe "frnacuski" mają rocznie 250 tys. dzieci.

Rozjadą nas, i będą się uważać zaprawdziwych europejczyków.

Tylko telewizja nei będzie po łacienie, nie po angielsku, ale w arabskim, w jego euroarabskim dialekcie.



A kontrkulturalna rewolta to musi nadejść - ile można uważać Chomskiego za proroka? Uważa USA za szatana... a mieskza w stanach. Ile można tych samych słuchać, zanim się zużyją?

kontrrewolucja wynika w tym przypaku zsamych praw biologii - zwolennicy postępu mają 0 dzieci, moze 1.. Tradycjonalisci mają po 2, 3, czasem wiecej. A poglądy kształtuje dom. Mimo wszelkich w tej mierzezapędów lewactwa, głównie dom kształtuje. I to stąd pochodzić będzie masa krytyczna potrzeba do rekokwisty. Postęp wymiera, skoro dwa osobniki zastępowane są 1, konserwa rosnie, jak tata i mama są zastępowani 3-4 dzieciąt.

A szmatławce - Życia na Gorąco, Plotunie, Gale, itd, nawety wtedy będą dostarczać rozrywki - ich chleb codzienny niewiele się zmieni. Te masy są niegroźne - czytają smzatławce, rozmanse, oglądaja seriale, żeby oderwać sie od szarości egzystencji[4]. Będą jeść, cokolwiek będzie serwowane. Mam na myśli prędzej produkcje typu "Queer as Folk"[2] albo "The L World"[3], które w tej chwili służą rozmiękczaniu obyczajów, a w czasie przeciwnym zanikną. Patrz: jaki los, spotkał u nas zapowiadaną w polszmacie "gay army".



[1] welcome-to-sweden
[2] QaF
[3] L-W
[4] No, Ci co zostaną - bo reszta wyjeżdza. (komentarz)
- oraz dodatkowo, przypomnieć sobie, co pisał Fromm w "SZtuce miłości" o powodzie, dla którego ludzie sięgaja po romansidła, ckliwe filmy, i podobne badziewia.

Prześlij komentarz