Sukienka Ewy Braun
Brytyjska prasa podaje, że pewien naukowiec - Frank Hubner - stworzył program komputerowy, który pozwala odczytywać słowa z ruchu ust i to niezależnie od tego pod jakim kątem obserwowana jest mówiąca osoba. To oprogramowanie zostało wykorzystane do odczytania niemych filmów z Hitlerem i jego bliskimi, które zostały nakręcone podczas pobytów w górskiej rezydencji Berghof.
Okazuje się, że Hitler nie był pozbawiony poczucia humoru. W jednym z filmów mówi do Ewy Braun: "Domyślam się, że nie podobał ci się film, który oglądaliśmy wczoraj wieczorem. Wiem na co miałabyś ochotę. Pewnie 'Przeminęło z wiatrem'." Kiedy indziej dodaje: "Ty narzekasz, że sukienka na tobie źle leży. Wyobraź sobie jakie ja mam problemy!"
Te słowa brzmią zupełnie jak kwestie z jakiegoś skeczu Monthy Pythona. Z tą różnicą, że są prawdziwe. W przyszłym tygodniu brytyjska telewizja zamierza wyemitować film o prywatnym życiu Hitlera, w którym znajdą się m.in. te wypowiedzi.
I to właśnie budzi moje wątpliwości. Oczywiście historycy zajmujący się III Rzeszą od dawna zdawali sobie sprawę, że Hitler, podobnie jak większość psychopatów, w relacjach ze swoimi bliskim zachowywał się inaczej niż np. podczas parteitagów. Jednak teraz ta wiedza potwierdzona twardym dowodem trafi do milionów odbiorców. I choć dzięki temu obraz jednego z największych zbrodniarzy XX wieku będzie pełniejszy, to jednocześnie przez niektórych ludzi Hitler może przestać być postrzegany jako nieludzkie monstrum i stanie się dla nich "wujkiem Adolfem.” A ja wolałbym by Hitler pozostał w powszechnym odbiorze tym, kim był czyli zbrodniarzem.
Czyżby był to jeden z tych nielicznych przypadków, w których prawda jest gorsza od półprawdy?
Okazuje się, że Hitler nie był pozbawiony poczucia humoru. W jednym z filmów mówi do Ewy Braun: "Domyślam się, że nie podobał ci się film, który oglądaliśmy wczoraj wieczorem. Wiem na co miałabyś ochotę. Pewnie 'Przeminęło z wiatrem'." Kiedy indziej dodaje: "Ty narzekasz, że sukienka na tobie źle leży. Wyobraź sobie jakie ja mam problemy!"
Te słowa brzmią zupełnie jak kwestie z jakiegoś skeczu Monthy Pythona. Z tą różnicą, że są prawdziwe. W przyszłym tygodniu brytyjska telewizja zamierza wyemitować film o prywatnym życiu Hitlera, w którym znajdą się m.in. te wypowiedzi.
I to właśnie budzi moje wątpliwości. Oczywiście historycy zajmujący się III Rzeszą od dawna zdawali sobie sprawę, że Hitler, podobnie jak większość psychopatów, w relacjach ze swoimi bliskim zachowywał się inaczej niż np. podczas parteitagów. Jednak teraz ta wiedza potwierdzona twardym dowodem trafi do milionów odbiorców. I choć dzięki temu obraz jednego z największych zbrodniarzy XX wieku będzie pełniejszy, to jednocześnie przez niektórych ludzi Hitler może przestać być postrzegany jako nieludzkie monstrum i stanie się dla nich "wujkiem Adolfem.” A ja wolałbym by Hitler pozostał w powszechnym odbiorze tym, kim był czyli zbrodniarzem.
Czyżby był to jeden z tych nielicznych przypadków, w których prawda jest gorsza od półprawdy?