« Główna | Dobrze mieć wiernych studentów » | Kolejny ponury dzień pod butem kaczystów » | Guzikowa milionerka » | Cudowne siusianie czyli masturbacja na drzewie » | Paszkwilanckie omówienie paszkwilu czyli paszkwil ... » | Lapsusik » | Ideowiec w każdym calu :) » | Pożyteczni idioci. Portret grupowy. » | Górnicy górą, publicyści dołem » | Czy Radio Maryja się nawróci? » 

2007/05/08 

Ekonomiści-lingwiści z Wyborczej

Czytamy dzisiaj w jednym z tekstów na Gazeta.pl:
"UE wypracowała w 2005 roku, a więc jeszcze w składzie 25 państw, łączny produkt krajowy brutto o wartości 9,9 mld euro (13,5 mld dol.), natomiast PKB USA miał wartość 12,5 mld dol. (9,2 mld euro)"

Gdyby ktoś był ciekawy to PKB Polski w 2005 roku wynosił ok. 1000 mld zł czyli jakies 270 mld dolarów. Wynika ze tego, że gospodarka polska jest ok. 12 razy większa od gospodarek UE i USA razem wziętych.

Nie czepiałbym się tego oczywistego błędu w tłumaczeniu liczebników gdyby nie to, że jest to kolejny dowód, że zarówno dziennikarze jak i redaktorzy działu gospodarczego Gazety.pl jak również GW nie mają bladego pojęci o czym piszą. Żaden człowiek z najmniejszym nawet pojęciem o ekonomii nie puściłby takiego byka.

Dobre. :-]

I tak ze wszystkim. Przecież sam uber-redaktor Michnik potwierdzał Gudzowatemu, że g... się na gazie ziemnym i wogóle na energetyce znają. Co nie pzeszkadzało GW na radosne płodzenie mnóstwa opiniotwórczych artykułów z tej dziedziny. Ja sam ponad 10 lat temu przestałem czytać Wyborczą nie ze względu na przekłamywanie polityki (na to byłem odporny) ale po stwierdzeniu, że artykuły traktujące o dziedzinach neutralnych światopoglądowo są pisane przez dyletantów. Konkretnie było to po lekturze artykułu o nowym na owe czasy sposobie programowania - o programowaniu obiektowym. Autor artykułu (a może raczej nieudolny tłumacz?) z uporem maniaka nazywał to "programowaniem OBIEKTYWNYM". Stwierdziłem, że ponieważ mam wykształcenie pozwalające mi ocenić artykuł jako dyletancki, doszedłem do wniosku, że z dziedzin z których nie mam odpowiedniej wiedzy (np. ekonomia, prawo) i poziomu których nie mogę sam ocenić, na zasadzie analogii jest wielce prawdopodobne, że wypisują podobne idiotyzmy. A ja traktując Wyborczą jako poważne źródło informacji doprowadzam się w tych dziedzinach do kretynizmu. Tą jak już wspomniałem moją ostatnią Wyborczą ciepnąłem do kosza, gdzie jej miejsce. Amen.

Tekst na GW już nie pasuje: "Ekonomiści-lingwiści z Wyborczej

Czytamy dzisiaj w jednym z tekstów na Gazeta.pl:
http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34227,4109208.html
"

Prześlij komentarz