« Główna | Czego boi się Leszek Balcerowicz? » | Smutny los konserwy » | Marketing polityczny à la SLD » | "Kompromitacja" i kompromitacja » | Jak to było z tą weryfikacją esbeków? » | Czy z przeciwnikami IV RP warto rozmawiać? » | Kręgosłup Leszka Balcerowicza » | Panie Ziemkiewicz, wykorzystują Pana » | Paradoks nagiego karła czyli jak niszczona jest wo... » | "Wybiórcza" ekologia » 

2006/09/15 

Chodzi o kasę?

"(..) do eliminowania konkurencji w opozycji używano różnych metod. Wobec mnie zastosowano cenzurę, zamieniając mnie w Orwellowskie unperson, kiedy pominięto mnie w komunikacie KSS KOR po zatrzymaniu przez SB w 1980 r. Andrzej Gelberg opowiadał mi gorsze rzeczy z czasów stanu wojennego. Jako przedstawiciel MRKS zgłosił się do Jacka Kuronia po przesłane za jego pośrednictwem z Zachodu pieniądze na nielegalne radio "S". Porównali swoje połówki dolara. Pasowały jak ulał. Kuroń zapytał Gelberga, czy są od Zbyszka Bujaka, na co ten odpowiedział, że są niezależną strukturą. Wobec tego, że nie byli swoi, pieniędzy nie dostali.

Kto dostał pieniądze ks. Jerzego?
Jarosław Kaczyński jako redaktor naczelny polecił Andrzejowi Gelbergowi opisanie, jak Adam Michnik i Zbigniew Bujak wraz ze śp. księdzem Jerzym Popiełuszką otrzymali nagrodę pieniężną Kennedych. Chodziły słuchy, że żywi wykolegowali zmarłego. Gdy Gelberg opowiedział mi o swym zadaniu, byłem tak poruszony, że zadzwoniłem do "Gazety Wyborczej". Chciałem zapytać o to Adama Michnika, ale go nie było. Rozmowę ze mną podjęła Helena Łuczywowa. Odpowiedziała mi, że mają pismo od Kennedych, iż wszystko jest w porządku. Poradziłem jej, aby dla zamknięcia ust oszczercom opublikowali to pismo. Odparła, że nie będzie przekonywać nikogo, iż nie zabiła własnej matki.

Po latach Andrzej Gelberg opowiedział grupie dziennikarzy „Tygodnika Solidarność" dalszy ciąg swego dochodzenia. Nagrał on na magnetofon relacje różnych ludzi, przede wszystkim rodziny księdza Jerzego w jego rodzinnej wsi. Po ogłoszeniu w prasie o nagrodzie pieniężnej Kennedych we wsi mówiono, że śpią na pieniądzach, kupili więc nawet psa, gdyż bali się napadu bandytów. Tymczasem nie dostali ani grosza. Następnie Gelberg zapytał o to Zbigniewa Bujaka, który zagroził mu, że go zniszczy, jeśli piśnie choć słowo o tej sprawie. Andrzej Gelberg opisał rzecz w taki sposób, że cytował wyłącznie wypowiedzi różnych uwikłanych w nią osób bez swego komentarza. Kiedy zaniósł tekst naczelnemu, czyli Jarosławowi Kaczyńskiemu, ten mocno poruszony zadecydował, że nie będzie walił adwersarzy poniżej pasa i schował artykuł do kasy pancernej."

"Pomnikowy brąz czy prawda historyczna"
ANTONI ZAMBROWSKI
Gazeta Polska, 13 IX 2006, s. 24

Szanuję Zambrowskiego ale - cytując nieomalże klasyka - trzeba mieć na uwadze z jakiego środowiska on pochodzi.

Witam, wszystkich ktorzy dyskutowali ze mna w komentarzach art.
Czego boi się Leszek Balcerowicz?
Przepraszam za opoznienie i zapraszam do dalszej dyskusji (teraz niestety bede odp. z opoznieniem). Napisalem tu zeby Ci ktorzy ze mna rozmawiali nie zapomnieli o tym watku myslac ze sie "poddalem" ;)

Prześlij komentarz